Użytkowałem Hirtha 313 cm przez około 10 lat , był to chyba jeden z
pierwszych egzemplarzy w Polsce sprowadzony wtedy przez Dynamita. Resztę
napędu robiłem sam.
Generalnie silnik brzydki , odlewy niedokładne, mała glowica, ciężki,,
zwłaszcza że tłumik miałem fabryczny z blachy samochodowej "Boosal"
ale,,,,, sprawił mi kupe radości przez wszystkie te lata. Potężna moc i
moment obrotowy , praktycznie na wolnych obrotach z smigłem miał juz koło 12
KM.
bardzo płaski wykres momentu obrotowego w powiązaniu z płynnym przyrostem
mocy i (to naprawde poteżnej), pozwalał na niesamowita frajdę w uzytkowaniu.
Startowałem praktycznie jak paraplan na małym 24 metrowy skrzydle (w
rozłożeniu) i wyrywal z butów. Obciażałem skrzydło około 130kg i dzieki temu
uzyskiwałe bardzo duze predkości zarówno poziome jak na wznoszenie.
Silnik wkręcał się maksymalnie na około 6 tysięcy obrotów , dzieki temu jego
długowieczność. Moja wersja niestety miała wadę wału który pękł (jak w wielu
innych) i był wymieniony po około700 godzinach. Z tego co wiem jest to juz
poprawione.
Tłok zmieniłem w sumie bardziej profilaktycznie kiedy silnik mial około 900
godzin. Niestety do konca nie udało mi sie w nim uszczelnić wysączu oleju
pod głowicą (brak uszczelki - głowica na styk) ale przyzwyczaiłem się do
tego.
Wyciek oleju bardziej był spowodowany przegrzewaniem sie glowicy dlatego
nalezy zwrócic w tym silniku uwagę na korzystne umieszczenie przekładni aby
łopaty śmigła dobrze chłodziły głowicę. U mnie tego brakowało a nie chciało
mi sie przerabiać.
Polecam go , ale jesli na plecy,, to komus z dobrą kondycja fizyczną. Start
polega na włożeniu tego skurczybyka na plecy podpieciu sie do skrzydła i
ostrym dodaniu gazu ,,, potem,,,, potem,,, już nie mamy wyjscia musimy
przebierac nogami bo nie da sie ustać w miejscu i musimy wystartować;)) Aha
i wzoszenie , na moim małym skrzydelku bez probvlemu było to około 3 m/sek..
Oj,,,,, cieszyło bardzo,,,
pozdrawiam janusz