Post by k***@o2.plZgadzam się Panowie w calej rozciągłości.Tylko pytam po co .Po co jeden przed drugim będzie udawał który jest ważniejszy czy naprawdę niemamy więkrzych problemow.Ta pieprzona i żle pomyślana legalizacja nas wykończy.Na każdym kroku zakazy nakazy nie męczy Was to już bo ja już żygam to legalizacją.Z rozżewnieniem wspominam pionierskie czasy kiedy to żekomo nic niewolno było.Wtedy to była WOLNOŚĆ ........ECH KOMUNO WRÓĆ.....HLE,HŁE,pzdr.
W tym ambarasie nie o udawanie, kto wazniejszy, idzie. W pionierskich
czasach mozna bylo czesto skorzystac z obfitego poczestunku i napoju po
locie i nierzadko z darmowej zwozki, zaoferowanej przez gospodarza,
tylko dlatego, ze akurat zaszczycilismy jego podworko (pole) naszym
ladowaniem. Pionierskie czasy jednak dawno sie skonczyly i dzis za
ladowanie na czyims podworku (nie daj Boze poletku) mozna na poczatek
byc przywitanym kwiecista pyskowka. Paralotnia to juz nie egzotyczne
zjawisko, tylko coraz czesciej plaga, porownywalna ze szarancza egipska.
To nie kwestia legalizacji, czy prawa w ogole. Prawo w zasadzie sie nie
zmienilo, a juz na pewno nie egzekwowanie prawa. To po prostu kwestia
zmian obyczajowych. Ludziom sie poprzewracalo w glowach od czytania
madrych gazet lub nawet od ogladania jeszcze madrzejszej TV i swoja
obywatelska swiadomosc postrzegaja czesto, jako uzurpacje prawa
wlasnosci. To, ze pogrodzili juz wiekszosc drog gminnych na wsiach, to
nikogo nie dziwi. Teraz ta wiejska plaga poczucia wlasnosci przenosi się
do miast, najpierw się rozpowszechnila na drogach i parkingach
osiedlowych, teraz dotyka terenow podmiejskich. Niedawno bylem na
"smietniku" w podkrakowskich Pychowicach, setki hektarow miejskich
nieuzytkow, na skalistm podlozu jurajskiego wapienia, odgrodzonych
kilkunastometrowej wysokosci walem naturalnym od osiedla
nowowybudowanych domkow.Teren uczeszczany przez crossowcow, skalkowcow,
quadowcow, paintbalowcow, samochoddy terenowe, konie, psy, rowery,
modelarzy, niegdys nawet tam zaczynalem przygode z paralotnia.
Zatrzymalem sie samochodem obok kamienistej drogi, aby nie utrudniac
jazdy quadowcom i innym uzytkownikom. Wyjalem model, podeszla pani z
pieskiem i powiedziala ze: "bardzo grzecznie ale jeszcze bardziej
stanowczo prosi mnie abym nie wjezdzal i stawal tu samochodem, bo
niszcze trawe a ona ma tu dom (jakies 50 m ponizej walu sa pierwsze
domy) i tu z psem codziennie spaceruje!"
Obejrzalem sie dookola, jak okiem siegnac sama trawa i polmetrowe dziury
w ziemi wokolo, wykopane przez psy, chaszcze jak okiem siegnac od skalek
az po kampus uniwersytecki( oprocz wykoszonego skrawka przez modelarzy).
Chcac jednak zachowac poziom kultury, conajmniej nie mniejszy niz
nobliwa dama, przerwalem przygotowania i zapytalem: czy jesli wycofam
samochod na te droge to juz nie bedzie szanownej pani przeszkadzalo? Na
to ona z oburzeniem odwrocila sie nagle i rzucila: "nie badz pan taki
cyniczny!"
No i jak tu zyc panie premierze? Ta paniusia jeszcze dziesiec lat temu
zapewne nie wiedziala o istnieniu tego terenu, a odkad tam jezdze (ze 20
lat), samochody zawsze tam byly, trawy nie ubylo, a nawet zielsko
zarasta lepiej niz dawniej, bo zmiany agralne (prawdopodobnie brak
wypasania bydla) powoduja, ze zmienia sie struktura roslin, zielska nie
ubywa, tylko przybywa, rowniez krzakow i tarniny. Teraz paniusia ma tu
dom niedaleko i poczula nagly zew natury.
To tylko taka dygresja z przykladem socjologicznym w tle.
Jezeli masz na to inny sposob niz stowarzyszanie sie i lobbing we
wlasnym interesie, to dzialaj, ale raczej podejrzewam, ze pozostaniesz z
tymi wspomnieniami "wolnosciowymi" z czasow komuny.
Ta komunistyczna wolnosc tez konczyla sie nagle, gdy ktos zadzwonil po
milicje obywatelska. A ze wtedy dzwonienie na milicje bylo takie
"nieobywatelskie", to i poczucie wolnosci jakby inne :).
Dopoki w spoleczenstwie nie odbuduje sie postawa obywatelska i ludzie
nie zaczna wymuszac mozliwosci wspoldecydowania o swoich sprawach, to
"wolnosc" urzednicza i "samowola" sadownicza, dalej bedzie sie miala
dobrze. Obecne pokolenie i tak jest stracone, musi wiec wymrzec.
Podwaliny spoleczenstwa obywatelskiego, ktore z trudem buduja sie
dzisiaj, dopiero w nastepnych pokoleniach moga dac efekty. Pod
warunkiem, ze tym mlodym pokoleniom, obecna doktryna kulturowa nie zdazy
wyzrec mozgow.
Pozdrawiam
Tomek