Discussion:
Majorka - latanie
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
news.gazeta.pl
2006-03-11 17:59:22 UTC
Permalink
Temat na pewno był wałkowany jednak ja nie potrafię znaleźć źródeł
informacji.
Proszę więc o pomoc:

Lecę na Majorkę w przyszłym tygodniu jednak tylko piątek będę miał wolny.
Nie wiem czy brać glajta - chyba jednak tak (a może to bez sensu - jeden
dzień ?).

Kompletnie nie mogę znaleźć informacji o miejscach do latania w okolicach
Palmy.

Wskażcie proszę jakieś strony lub podzielcie się swoimi doświadczeniami.

Gdzie tam się lata
jak ciekawe są tam górki
czy warto zaryzykować i brać sprzęt licząc na jeden dzień - (piątek 17
marca)

P.S. a może sobie darować dziwiganie tych 25 kg

pozdrawiam
Slawek
s***@tsl-activ.com
2006-03-11 18:09:57 UTC
Permalink
Zapomniałem podac w razie czego adresu mail-owego

***@tsl-activ.com
Wojtas
2006-03-12 17:42:32 UTC
Permalink
Mieszkałem na Majorce pół roku.
Okolice Palmy są płaskie w porównaniu z północą i zachodem wyspy.
Wtedy jeszcze nie latałem ale jedyne miejsce w którym widziałem glajciarzy i
lotniarzy to Alcudia.
Jest tam taka górka z przekaźnikami i stamtąd startowali. Z ladowiskiem
formalnie nie wiem jak jest , ale Majorka ogólnie nie jest "zalinkowana" i
trochę pól jest więc to nie powinien być problem.
Jak jedziesz z Puerto Pollensa na Formentor to masz taka małą "twierdzę" po
lewej stronie. Dużo miejsca na start tylko kamienie, kamienie, kamienie...a
one są tam naprawdę ostre...Z ladowiskiem nie wiem jak jest, bo to początek
półwyspu i jeżeli da się radę dolecieć do Puerto to luzik...ale niestety nie
przyglądałem się temu uważnie pod kątem latania, więc nie potrafię
odpowiedzieć...
Reasumując...jeżeli latanie to raczej północ.
Okolice Sa Calobra też są bardzo górzyste to naprawdę ciężki teren.

Pozdrawiam,
Wojtas
0501524299
Post by s***@tsl-activ.com
Zapomniałem podac w razie czego adresu mail-owego
s***@tsl-activ.com
2006-03-13 07:18:17 UTC
Permalink
Część

Ale Alcudia to druga strona wyspy.

Jak myślisz czy dojazd z Palmy (nie wiem jak długo to trwa), znalezienie
startowiska to operacja zbyt skomplikowana na 1 dzień ?
Post by Wojtas
Mieszkałem na Majorce pół roku.
Okolice Palmy są płaskie w porównaniu z północą i zachodem wyspy.
Wtedy jeszcze nie latałem ale jedyne miejsce w którym widziałem glajciarzy
i lotniarzy to Alcudia.
Jest tam taka górka z przekaźnikami i stamtąd startowali. Z ladowiskiem
formalnie nie wiem jak jest , ale Majorka ogólnie nie jest "zalinkowana" i
trochę pól jest więc to nie powinien być problem.
Jak jedziesz z Puerto Pollensa na Formentor to masz taka małą "twierdzę"
po lewej stronie. Dużo miejsca na start tylko kamienie, kamienie,
kamienie...a one są tam naprawdę ostre...Z ladowiskiem nie wiem jak jest,
bo to początek półwyspu i jeżeli da się radę dolecieć do Puerto to
luzik...ale niestety nie przyglądałem się temu uważnie pod kątem latania,
więc nie potrafię odpowiedzieć...
Reasumując...jeżeli latanie to raczej północ.
Okolice Sa Calobra też są bardzo górzyste to naprawdę ciężki teren.
Pozdrawiam,
Wojtas
0501524299
Mirek H.
2006-03-13 09:23:55 UTC
Permalink
Post by s***@tsl-activ.com
Część
Ale Alcudia to druga strona wyspy.
Jak myślisz czy dojazd z Palmy (nie wiem jak długo to trwa), znalezienie
startowiska to operacja zbyt skomplikowana  na 1 dzień ?
Z Palmy do Alcudi jedziesz godzinkę, widziałem że miejscowi robili przeloty
w stronę miasta Polenca. Wiedz jedno że przez środek wyspy biegnie podejście
do lotniska w Palmie.
Pozdrawiam Mirek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Wojtas
2006-03-13 22:26:24 UTC
Permalink
Ten wpis może być nieodpowiedni. Kliknij, aby go wyświetlić.
Szymon Gorski
2006-03-14 23:14:35 UTC
Permalink
Pozwolę sobie przeslać artykuł zamieszczony onegdaj przez Plar.
Moze przyda się Tobie.
Pozdrawiam Szymon

Majorka-wyspa słońca, piaszczystych plaż, klifów i gór.




Zbliżał się termin dużo wcześniej zaplanowanych, jesiennych wakacji.

Wraz z przyjaciółmi pojechaliśmy na Berlińskie lotnisko Tegel, aby przejrzeć
oferty Last Minute niemieckich biur podróży. Najbardziej atrakcyjna wydała
nam się propozycja siedmiodniowego pobytu na Majorce(all inclusive) za 284
Euro. Zapadła decyzja: tam nas jeszcze nie było, zatem lecimy. Do wylotu z
lotniska Shoenefeld pozostały 4 dni, więc spokojnie mogliśmy się spakować,
wykupić ubezpieczenie kosztów leczenia, a ja mogłem przejrzeć strony
internetowe w poszukiwaniu miejsc do latania.

Po przyjeździe do Berlina samochód zostawiliśmy na lotniskowym
parkingu(koszt za 7 dni postoju 50 DM . Należy potwierdzić bilet parkingowy
przy odprawie bagażu. W przeciwnym razie opłata wyniesie 75 DM. Przy lotach
z lotniska Tegel najtańszy parking kosztuje 150 DM )

Odprawa ze względu na szczególne środki ostrożności trwała nieco dłużej niż
zwykle, ale wszyscy pasażerowie ze zrozumieniem znosili te niedogodności. Po
wylądowaniu w ciągu pół godziny znaleźliśmy się w hotelu Apolo w
miejscowości Can Pastilla nad zatoką Palma.

Na Majorce jak i na pozostałych wyspach archipelagu panuje klimat
śródziemnomorski z

ciepłymi, suchymi latami i łagodnymi zimami. Majorka jest stosunkowo małą
wyspą i klimat jest taki sam na całym jej obszarze.

Latać można teoretycznie cały rok, lecz zimą możemy natrafić na okresowe
opady deszczu, a warunki w tym okresie są też znacznie łagodniejsze niż w
pozostałych miesiącach. Znalazłem sześć miejsc do latania: Puig de Randa,
Cap Blanc, Ermita de Betlem, Puig de san Marti(Alcudia), Bunyola i Serra de
Tramuntana Jedno z nich, Alcudia zostało opisane w Plar nr 5 z 2000 roku.
Osobiście, ze względu na kierunek wiatru udało mi się "zaliczyć" tylko dwa
miejsca. Jedno z nich to położony w centralnej części wyspy Puig de Randa, a
drugie to 100 metrowy klif Cap Blanc na południowym wybrzeżu wyspy. By
dotrzeć do wymienionych miejsc poruszałem się wynajętym skuterem. Jednak
podczas typowego wyjazdu paralotniowego co najmniej w dwie osoby, lepszą i
tańszą opcją jest wynajęcie samochodu.

Ze względu na to, że byliśmy poza szczytem sezonu udało mi się wynająć
skuter na całe popołudnie w cenie dwóch godzin(pierwsza godzina 6 Euro,
każda następna 3 Euro, cały dzień 30 Euro, mały samochód można wynająć już w
cenie 25 Euro za dzień) i tylko dlatego z niego korzystałem.

Próbowałem nawiązać telefoniczny kontakt (nr telefonów miałem z Internetu) z
miejscowymi pilotami jednak bez sukcesu. Hiszpańscy koledzy, do których się
dodzwoniłem nie znali angielskiego, a ci którzy znali byli poza Majorką.
Trzeciego dnia pobytu rozpocząłem poszukiwania startowisk na własną rękę.

Na początek wybrałem Puig de Randa, przez miejscowych pilotów nazywane też
Cura( od kaplicy Nuestra Senora de Cura znajdującej się na szczycie góry).
Opis dojazdu do miejscowości Randa pominę, gdyż jest bardzo prosty a drogi
są dobrze oznakowane. Minąłem malowniczą miejscowość Randa i zacząłem piąć
się w górę. Mniej więcej w połowie podjazdu po prawej stronie zauważyłem
bramę, przez którą wiedzie droga do Kaplicy św. Dziewicy z Gracia. Tuż za
bramą, na krawędzi urwiska znajdował się mały parking. Roztaczał się stąd
przepiękny widok na uprawne pola i gaje oliwkowe równiny Llukmajor. Jednak
ku mojemu rozczarowaniu kierunek wiatru wydał mi się niewłaściwy, a i jego
prędkość dochodziła w porywach do 8 m/s. Zrezygnowany postanowiłem poszukać
lądowiska. Zarzuciłem skrzydło na plecy, dosiadłem mojego rumaka i ruszyłem
na dół. Dotarłem do skrzyżowania z główną drogą biegnącą z Algaidy do
Llukmajor, skręciłem w lewo i po przejechaniu około 500 metrów znów
skręciłem w lewo w polną drogę. Niemalże natychmiast zauważyłem dwa
samochody, a obok dwa plecaki, których kształt nie pozostawiał żadnych
wątpliwości. Natrafiłem na dwóch miejscowych pilotów. Nawiązałem kontakt w
języku angielsko-niemiecko-hiszpańsko-migowym i dowiedziałem się, że Miguel
wraz kolegą czekają na jeszcze jednego pilota i, że wiatr w ciągu godziny
powinien osłabnąć. Ponadto okazało się, że miejsce w którym sprawdzałem
kierunek wiatru leży w dyszy i na górze na pewno wieje tak jak należy, czyli
z południa.

Za chwilę przyjechał oczekiwany kolega i samochodem gościnnych, hiszpańskich
pilotów ruszyliśmy na górę. Dojechaliśmy do wcześniej opisanego parkingu, na
którym zostawiliśmy samochód i dalej, pomiędzy krzakami i skałkami poszliśmy
pieszo (pomimo wysokich temperatur radzę ubrać długie spodnie. Ja podrapałem
sobie całe nogi). Po dwudziestu minutach spokojnego marszu dotarliśmy do
startowiska o południowej ekspozycji(jest jeszcze jedno, płożone nieco wyżej
o ekspozycji południowo-zachodniej). Jego rozmiary pozwalały na rozłożenie
tylko jednego skrzydła. Widać było, że sporo trudu kosztowało oczyszczenie
tego miejsca z kamieni i krzaków.

Podczas gdy ja przygotowywałem swój sprzęt wystartował Miguel. Gdy tylko
wzniósł się w powietrze, rozłożyłem swojego Bluesa i wystartowałem. Warunki
były średnio dobre, podstawa chmur znajdowała się nie więcej jak 300 m nad
szczytem. Należy podkreślić, że w tym miejscu nie wolno odlatywać na wschód,
gdyż znajdziemy się na drodze podejścia do lądowania samolotów pasażerskich.

Mniej więcej po 1,5 godzinie na horyzoncie zobaczyłem szybko zbliżające się
niskie chmury. Okazało się, że był to "ogon" nadciągającego zimnego frontu.
Wylądowałem u podnóża góry, w pobliżu miejsca gdzie zostawiliśmy nasze
pojazdy. Lądować można praktycznie wszędzie gdyż jak wynikało z e słów
Miguela okoliczni rolnicy są bardzo przyjaźni i nikomu nie przeszkadzają
paralotniarze.

Przez dwa następne dni nie było mowy o lataniu. Wiał bardzo silny wiatr z
którego najbardziej cieszyli się liczni Kite surferzy(myślę, że jest to
wspaniałe uzupełnienie naszego sportu i w niedalekiej przyszłości będziemy
zabierać na nasze wyprawy jeszcze jeden worek ze sprzętem).

Dni niepogody poświęciliśmy zwiedzaniu wyspy. Odwiedziliśmy między innymi
klasztor kartuzów w Valldemosie, gdzie deszczową zimę 1838/39 spędzał
Fryderyk Chopin i gdzie napisał swoje słynne Preludium Deszczowe.

Wracaliśmy z objazdu wyspy przygotowani psychicznie na koniec wakacji i
powrót nastepnego dnia do domu. Byłem pogodzony z faktem, że spędziłem w
powietrzu tak mało czasu i polatałem tylko w jednym miejscu. Jednak w
recepcji czekała mnie miła niespodzianka. Nasz lot został przesunięty z
godziny 10 oo na 17 oo. Miałem więc czas by jeszcze nieco polatać i
skrzętnie to wykorzystałem. Postanowiłem pojechać na Cap Blanc. Jednak tutaj
byłem całkowicie zdany na siebie, ponieważ w poniedziałek Miguel wraz z
kolegami pracował i nie mógł mi towarzyszyć. Dotarłem niezawodnym skuterem
do osiedla domków Puig de Ros, znalazłem plac na skraju stumetrowego klifu i
wystartowałem. Lot był bardzo spokojny, uzyskałem przewyższenie około 70 m,
a widoki zapierały dech w piersiach. Niestety nie mogłem dolecieć do latarni
morskiej, położonej na najdalej wysuniętej na wschód części klifu ze względu
na nieznaczną, południową odchyłkę wiatru. Cała długość
dwunastokilometrowego klifu jest dostępna przy wietrze wiejącym z zachodu.

Lądowanie na szczycie nie sprawiało żadnych problemów. Na dole u podnóża
skalnej ściany też można wylądować w wielu miejscach, jednak wymaga to już
pewnych umiejętności.

Po prawie trzech godzinach lotu(dłużej niż trwa lot z Berlina na Majorkę)
wylądowałem, spakowałem sprzęt do plecaka i wróciłem do hotelu.

Dwie i pół godziny później już siedzieliśmy w samolocie i obserwowaliśmy
oddalającą się pod nami Majorkę.




Przy planowaniu wyjazdu na Majorkę należy wziąć pod uwagę, że nie ma tam
możliwości kampingowania, więc jedynym sensownym rozwiązaniem jest
wykupienie pakietu świadczeń w jakimś biurze turystycznym.

Poruszanie się po wyspie jest łatwe, drogi są dobrze oznakowane, a przejazd
z północy na południe lub ze wschodu na zachód wyspy zajmuje nie więcej jak
1,5 godziny.

Jest dobrym celem rodzinnych wyjazdów, każdy może znaleźć coś dla siebie, a
i też jest sporo miejsc wartych zwiedzenia.

Majorkę eksplorował
Post by s***@tsl-activ.com
Część
Ale Alcudia to druga strona wyspy.
Jak myślisz czy dojazd z Palmy (nie wiem jak długo to trwa), znalezienie
startowiska to operacja zbyt skomplikowana na 1 dzień ?
Post by Wojtas
Mieszkałem na Majorce pół roku.
Okolice Palmy są płaskie w porównaniu z północą i zachodem wyspy.
Wtedy jeszcze nie latałem ale jedyne miejsce w którym widziałem
glajciarzy i lotniarzy to Alcudia.
Jest tam taka górka z przekaźnikami i stamtąd startowali. Z ladowiskiem
formalnie nie wiem jak jest , ale Majorka ogólnie nie jest "zalinkowana"
i trochę pól jest więc to nie powinien być problem.
Jak jedziesz z Puerto Pollensa na Formentor to masz taka małą "twierdzę"
po lewej stronie. Dużo miejsca na start tylko kamienie, kamienie,
kamienie...a one są tam naprawdę ostre...Z ladowiskiem nie wiem jak jest,
bo to początek półwyspu i jeżeli da się radę dolecieć do Puerto to
luzik...ale niestety nie przyglądałem się temu uważnie pod kątem latania,
więc nie potrafię odpowiedzieć...
Reasumując...jeżeli latanie to raczej północ.
Okolice Sa Calobra też są bardzo górzyste to naprawdę ciężki teren.
Pozdrawiam,
Wojtas
0501524299
Szymon Gorski
2006-03-14 23:23:10 UTC
Permalink
Mój tekst zamieszczony w PLaRZE.
Moze sie przyda
Pozdrw Szymon
Majorka-wyspa słońca, piaszczystych plaż, klifów i gór.




Zbliżał się termin dużo wcześniej zaplanowanych, jesiennych wakacji.

Wraz z przyjaciółmi pojechaliśmy na Berlińskie lotnisko Tegel, aby przejrzeć
oferty Last Minute niemieckich biur podróży. Najbardziej atrakcyjna wydała
nam się propozycja siedmiodniowego pobytu na Majorce(all inclusive) za 284
Euro. Zapadła decyzja: tam nas jeszcze nie było, zatem lecimy. Do wylotu z
lotniska Shoenefeld pozostały 4 dni, więc spokojnie mogliśmy się spakować,
wykupić ubezpieczenie kosztów leczenia, a ja mogłem przejrzeć strony
internetowe w poszukiwaniu miejsc do latania.

Po przyjeździe do Berlina samochód zostawiliśmy na lotniskowym
parkingu(koszt za 7 dni postoju 50 DM . Należy potwierdzić bilet parkingowy
przy odprawie bagażu. W przeciwnym razie opłata wyniesie 75 DM. Przy lotach
z lotniska Tegel najtańszy parking kosztuje 150 DM )

Odprawa ze względu na szczególne środki ostrożności trwała nieco dłużej niż
zwykle, ale wszyscy pasażerowie ze zrozumieniem znosili te niedogodności. Po
wylądowaniu w ciągu pół godziny znaleźliśmy się w hotelu Apolo w
miejscowości Can Pastilla nad zatoką Palma.

Na Majorce jak i na pozostałych wyspach archipelagu panuje klimat
śródziemnomorski z

ciepłymi, suchymi latami i łagodnymi zimami. Majorka jest stosunkowo małą
wyspą i klimat jest taki sam na całym jej obszarze.

Latać można teoretycznie cały rok, lecz zimą możemy natrafić na okresowe
opady deszczu, a warunki w tym okresie są też znacznie łagodniejsze niż w
pozostałych miesiącach. Znalazłem sześć miejsc do latania: Puig de Randa,
Cap Blanc, Ermita de Betlem, Puig de san Marti(Alcudia), Bunyola i Serra de
Tramuntana Jedno z nich, Alcudia zostało opisane w Plar nr 5 z 2000 roku.
Osobiście, ze względu na kierunek wiatru udało mi się "zaliczyć" tylko dwa
miejsca. Jedno z nich to położony w centralnej części wyspy Puig de Randa, a
drugie to 100 metrowy klif Cap Blanc na południowym wybrzeżu wyspy. By
dotrzeć do wymienionych miejsc poruszałem się wynajętym skuterem. Jednak
podczas typowego wyjazdu paralotniowego co najmniej w dwie osoby, lepszą i
tańszą opcją jest wynajęcie samochodu.

Ze względu na to, że byliśmy poza szczytem sezonu udało mi się wynająć
skuter na całe popołudnie w cenie dwóch godzin(pierwsza godzina 6 Euro,
każda następna 3 Euro, cały dzień 30 Euro, mały samochód można wynająć już w
cenie 25 Euro za dzień) i tylko dlatego z niego korzystałem.

Próbowałem nawiązać telefoniczny kontakt (nr telefonów miałem z Internetu) z
miejscowymi pilotami jednak bez sukcesu. Hiszpańscy koledzy, do których się
dodzwoniłem nie znali angielskiego, a ci którzy znali byli poza Majorką.
Trzeciego dnia pobytu rozpocząłem poszukiwania startowisk na własną rękę.

Na początek wybrałem Puig de Randa, przez miejscowych pilotów nazywane też
Cura( od kaplicy Nuestra Senora de Cura znajdującej się na szczycie góry).
Opis dojazdu do miejscowości Randa pominę, gdyż jest bardzo prosty a drogi
są dobrze oznakowane. Minąłem malowniczą miejscowość Randa i zacząłem piąć
się w górę. Mniej więcej w połowie podjazdu po prawej stronie zauważyłem
bramę, przez którą wiedzie droga do Kaplicy św. Dziewicy z Gracia. Tuż za
bramą, na krawędzi urwiska znajdował się mały parking. Roztaczał się stąd
przepiękny widok na uprawne pola i gaje oliwkowe równiny Llukmajor. Jednak
ku mojemu rozczarowaniu kierunek wiatru wydał mi się niewłaściwy, a i jego
prędkość dochodziła w porywach do 8 m/s. Zrezygnowany postanowiłem poszukać
lądowiska. Zarzuciłem skrzydło na plecy, dosiadłem mojego rumaka i ruszyłem
na dół. Dotarłem do skrzyżowania z główną drogą biegnącą z Algaidy do
Llukmajor, skręciłem w lewo i po przejechaniu około 500 metrów znów
skręciłem w lewo w polną drogę. Niemalże natychmiast zauważyłem dwa
samochody, a obok dwa plecaki, których kształt nie pozostawiał żadnych
wątpliwości. Natrafiłem na dwóch miejscowych pilotów. Nawiązałem kontakt w
języku angielsko-niemiecko-hiszpańsko-migowym i dowiedziałem się, że Miguel
wraz kolegą czekają na jeszcze jednego pilota i, że wiatr w ciągu godziny
powinien osłabnąć. Ponadto okazało się, że miejsce w którym sprawdzałem
kierunek wiatru leży w dyszy i na górze na pewno wieje tak jak należy, czyli
z południa.

Za chwilę przyjechał oczekiwany kolega i samochodem gościnnych, hiszpańskich
pilotów ruszyliśmy na górę. Dojechaliśmy do wcześniej opisanego parkingu, na
którym zostawiliśmy samochód i dalej, pomiędzy krzakami i skałkami poszliśmy
pieszo (pomimo wysokich temperatur radzę ubrać długie spodnie. Ja podrapałem
sobie całe nogi). Po dwudziestu minutach spokojnego marszu dotarliśmy do
startowiska o południowej ekspozycji(jest jeszcze jedno, płożone nieco wyżej
o ekspozycji południowo-zachodniej). Jego rozmiary pozwalały na rozłożenie
tylko jednego skrzydła. Widać było, że sporo trudu kosztowało oczyszczenie
tego miejsca z kamieni i krzaków.

Podczas gdy ja przygotowywałem swój sprzęt wystartował Miguel. Gdy tylko
wzniósł się w powietrze, rozłożyłem swojego Bluesa i wystartowałem. Warunki
były średnio dobre, podstawa chmur znajdowała się nie więcej jak 300 m nad
szczytem. Należy podkreślić, że w tym miejscu nie wolno odlatywać na wschód,
gdyż znajdziemy się na drodze podejścia do lądowania samolotów pasażerskich.

Mniej więcej po 1,5 godzinie na horyzoncie zobaczyłem szybko zbliżające się
niskie chmury. Okazało się, że był to "ogon" nadciągającego zimnego frontu.
Wylądowałem u podnóża góry, w pobliżu miejsca gdzie zostawiliśmy nasze
pojazdy. Lądować można praktycznie wszędzie gdyż jak wynikało z e słów
Miguela okoliczni rolnicy są bardzo przyjaźni i nikomu nie przeszkadzają
paralotniarze.

Przez dwa następne dni nie było mowy o lataniu. Wiał bardzo silny wiatr z
którego najbardziej cieszyli się liczni Kite surferzy(myślę, że jest to
wspaniałe uzupełnienie naszego sportu i w niedalekiej przyszłości będziemy
zabierać na nasze wyprawy jeszcze jeden worek ze sprzętem).

Dni niepogody poświęciliśmy zwiedzaniu wyspy. Odwiedziliśmy między innymi
klasztor kartuzów w Valldemosie, gdzie deszczową zimę 1838/39 spędzał
Fryderyk Chopin i gdzie napisał swoje słynne Preludium Deszczowe.

Wracaliśmy z objazdu wyspy przygotowani psychicznie na koniec wakacji i
powrót nastepnego dnia do domu. Byłem pogodzony z faktem, że spędziłem w
powietrzu tak mało czasu i polatałem tylko w jednym miejscu. Jednak w
recepcji czekała mnie miła niespodzianka. Nasz lot został przesunięty z
godziny 10 oo na 17 oo. Miałem więc czas by jeszcze nieco polatać i
skrzętnie to wykorzystałem. Postanowiłem pojechać na Cap Blanc. Jednak tutaj
byłem całkowicie zdany na siebie, ponieważ w poniedziałek Miguel wraz z
kolegami pracował i nie mógł mi towarzyszyć. Dotarłem niezawodnym skuterem
do osiedla domków Puig de Ros, znalazłem plac na skraju stumetrowego klifu i
wystartowałem. Lot był bardzo spokojny, uzyskałem przewyższenie około 70 m,
a widoki zapierały dech w piersiach. Niestety nie mogłem dolecieć do latarni
morskiej, położonej na najdalej wysuniętej na wschód części klifu ze względu
na nieznaczną, południową odchyłkę wiatru. Cała długość
dwunastokilometrowego klifu jest dostępna przy wietrze wiejącym z zachodu.

Lądowanie na szczycie nie sprawiało żadnych problemów. Na dole u podnóża
skalnej ściany też można wylądować w wielu miejscach, jednak wymaga to już
pewnych umiejętności.

Po prawie trzech godzinach lotu(dłużej niż trwa lot z Berlina na Majorkę)
wylądowałem, spakowałem sprzęt do plecaka i wróciłem do hotelu.

Dwie i pół godziny później już siedzieliśmy w samolocie i obserwowaliśmy
oddalającą się pod nami Majorkę.




Przy planowaniu wyjazdu na Majorkę należy wziąć pod uwagę, że nie ma tam
możliwości kampingowania, więc jedynym sensownym rozwiązaniem jest
wykupienie pakietu świadczeń w jakimś biurze turystycznym.

Poruszanie się po wyspie jest łatwe, drogi są dobrze oznakowane, a przejazd
z północy na południe lub ze wschodu na zachód wyspy zajmuje nie więcej jak
1,5 godziny.

Jest dobrym celem rodzinnych wyjazdów, każdy może znaleźć coś dla siebie, a
i też jest sporo miejsc wartych zwiedzenia.

Majorkę eksplorował
Post by news.gazeta.pl
Temat na pewno był wałkowany jednak ja nie potrafię znaleźć źródeł
informacji.
Lecę na Majorkę w przyszłym tygodniu jednak tylko piątek będę miał wolny.
Nie wiem czy brać glajta - chyba jednak tak (a może to bez sensu - jeden
dzień ?).
Kompletnie nie mogę znaleźć informacji o miejscach do latania w okolicach
Palmy.
Wskażcie proszę jakieś strony lub podzielcie się swoimi doświadczeniami.
Gdzie tam się lata
jak ciekawe są tam górki
czy warto zaryzykować i brać sprzęt licząc na jeden dzień - (piątek 17
marca)
P.S. a może sobie darować dziwiganie tych 25 kg
pozdrawiam
Slawek
Loading...